W ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się głosy, że frankowicze, ale także eurowicze albo dolarowicze, powinni się spieszyć z wystąpieniem do sądu z pozwami przeciwko bankom o zapłatę, ponieważ ich roszczenia wkrótce się przedawnią.
Bierze się to stąd, że ogólny termin przedawnienia roszczeń majątkowych od roku 2018 wynosi 6 lat, a początek tego okresu należy liczyć od momentu kiedy kredytobiorca dowiedział się o wadliwości umowy i swoich możliwych roszczeniach.
Zdaniem niektórych istnieje obawa, że ten termin należy liczyć najpóźniej od roku 2019, kiedy zapadł przed TSUE słynny wyrok w sprawie pp. Dziubak. Według tych opinii wyrok ten był na tyle głośny, że praktycznie każdy frankowicz musiał o nim słyszeć, posiąść wiedzę o wadliwości umowy i swoich roszczeniach przeciwko bankowi i wystąpić do końca 2025 r. z pozwem do sądu. Takie stanowisko jest przypisywane bankom i ma być przez nie powszechnie wykorzystywane jako obrona przed roszczeniami frankowiczów w sprawach skierowanych do sądów w przyszłym roku.
Z drugiej strony twierdzi się, że terminu nie należy liczyć od roku 2019 i sprawy pp. Dziubak, tylko od roku kiedy frankowicz posiadł rzeczywistą i pełną wiedzę o wadliwości umowy i swoich roszczeniach. Zwykle nastąpi to wtedy kiedy uzyska poradę od zawodowego prawnika – radcy prawnego czy adwokata. Osobiście, podzielam to drugie stanowisko, które ma oparcie w aktualnym orzecznictwie sądowym.
Zdecydowanie pozywać i to jak najszybciej. Każde odwlekanie decyzji łączy się z ryzykiem, że sądy powszechne, bądź co gorsza TSUE dokona innej, korzystnej dla banków, interpretacji w kwestii przedawnienia roszczeń frankowiczów.
Pośpiech zdecydowanie zalecam zwłaszcza tym z frankowiczów, którzy wysłali już do banku reklamację, wezwanie do zapłaty czy podobnego rodzaju pismo kwestionujące ważność umowy kredytu powiązanego z walutą obcą. Podjęcie tego typu akcji oznacza bowiem rozpoczęcie biegu przedawnienia.
Przy czym, trzeba dokonać istotnego rozróżnienia, czy mówimy tylko o unieważnieniu umowy kredytowej (stwierdzeniu jej nieważności) czy także o żądaniu zwrotu spłaconych przez frankowicza rat kapitałowych – odsetkowych.
Pierwsze roszczenie się nie przedawnia, a drugie tak. Zwłoka skutkująca przedawnieniem oznaczać będzie, że co prawda saldo kredytu zostanie umorzone ale bank dostanie w prezencie od kredytobiorcy całość należności, które ten zapłacił przez kilkanaście lat wykonywania umowy kredytowej.
Podkreślenia wymaga, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę, że także kredytobiorcy, którzy całkowicie spłacili kredyty (i to nawet kilkanaście lat temu) mogą z sukcesem pozwać bank. Szacuje się że takich osób jest ponad 200 tysięcy! Nie mają oni wprawdzie interesu prawnego w żądaniu unieważnienia umowy, ale nadal mogą żądać zwrotu nadpłaty. Z punktu widzenia zasad przedawniania sytuacja takich osób nie różni się od frankowiczów, którzy nadal spłacają kredyt.
Osoby, które spłaciły kredyt są w komfortowej sytuacji – do wygrania mają zwykle kilkaset tysięcy złotych, a ryzyko finansowe (stosunek kosztów do korzyści) związane z wytoczeniem sprawy można średnio określić na parę procent. Im dłużej będą czekali z pozwaniem banku, tym trudniej będzie im odpierać zarzut przedawnienia roszczenia, który z pewnością podniesie bank.
Tym osobom powinno zależeć na jak najszybszym wystąpieniu na drogę sądową lub co najmniej zawarciu z bankiem korzystnej ugody. Co ich zatem powstrzymuje? Z informacji uzyskanych od klientów kancelarii, których przekonaliśmy do pozwania banku wynika, że były to najczęściej:
• poczucie winy lub wstydu (bo rzekomo wiedzieli o ryzyku walutowym, a przynajmniej powinni wiedzieć ze względu na wykonywany zawód lub wykształcenie, itp.);
• chęć zapomnienia o trudnym okresie spłacania kredytu okupionym nerwami i wyrzeczeniami;
• czasami ciągle niewiedza, że można pozwać bank po spłaceniu kredytu;
• niechęć do kontaktów z wymiarem sprawiedliwości.
Szanując obawy takich klientów, staramy się w rozmowach rozwiać wszelkie ich wątpliwości. Zwracamy w szczególności ich uwagę, na fakt że sprawa frankowa „kosztuje” frankowicza … 3 (słownie: trzy) godziny!, tyle bowiem średnio swojego czasu musi poświęcić nasz klient, aby wygrać sprawę w sądzie.
Takich kredytobiorców jest ostatnio u nas w kancelarii sporo. Z sukcesem prowadzimy ich sprawy. Masz kredyt we CHF, USD, EUR? Nie czekaj. Skontaktuj się z kancelarią!
Kredyty frankowe i doradztwo w tym zakresie to jeden z obszarów naszej specjalizacji. Zachęcamy do zapoznania się ze sprawami, w których uzyskaliśmy pozytywne rozstrzygnięcia dla naszych klientów.
Autor: Jacek Mościcki